TA STRONA WYKORZYSTUJE PLIKI COOKIE zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki.
Więcej informacji o celu ich wykorzystania i możliwości zmiany ustawień cookie znajdziesz w naszej Polityce prywatności.
Nie pokazuj więcej tego komunikatu
Agnieszka Walczak-Chojecka



Autorka zaczęła „bawić się” literaturą już w dzieciństwie. Później publikowała między innymi w Poezji i Nowym wyrazie. Jako młoda poetka uczestniczyła kilkakrotnie w festiwalu studenckim FAMA i występowała w warszawskich klubach. Pisała słowa piosenek, współpracując m.in. z Piotrem Rubikiem. Pisarka zagrała też w filmie i to jedną z głównych ról – były to Grzechy dzieciństwa, adaptacja noweli B. Prusa w reż. K. Nowaka-Tyszowieckiego. W czasie studiów na Filologii Słowiańskiej UW zajmowała się tłumaczeniami literatury z języka serbskiego, którego nauczyła się mieszkając ponad cztery lata w Belgradzie. Jej tłumaczenia publikowała m.in. Kultura. Zajmowała się przekładem słuchowisk dla Polskiego Radia, a także współpracowała z literackimi czasopismami byłej Jugosławii. W latach dziewięćdziesiątych była współpracownikiem kultowego programu Index 202 Radia Belgrad. Współpracowała też z III programem Polskiego Radia oraz pisała do Magazynu Muzycznego i Brawo Best. Dwadzieścia lat przepracowała w biznesie.


Z Agnieszką-Walczak-Chojecką rozmawia Ewa Chalecka.


Jak to się stało, że zaczęła Pani pisać?
Można powiedzieć, że zamiłowanie do słowa pisanego wyssałam z mlekiem…ojca. Mój tata jest literatem, więc w naszym domu zawsze panowała miłość do sztuki. Mama też od najmłodszych lat zachęcała mnie do czytania książek. Swój pierwszy wiersz ułożyłam, gdy miałam pięć lat. Zaczynałam właśnie od poezji. Pod koniec studiów pracowałam jako dziennikarka i myślałam, że moje życie zawodowe będzie związane z pisaniem, lecz zupełnie przez przypadek trafiłam do biznesu i utknęłam w nim na dwadzieścia lat. Wygląda jednak na to, że od przeznaczenia nie można uciec, więc jakiś czas temu pożegnałam się z korporacją i powróciłam do pisania, czego owocem są moje powieści.
W młodzieńczych czasach poznała Pani Piotra Rubika i doszło nawet do jakiejś współpracy…
Tak. Jak już wspominałam zaczynałam swoją twórczą przygodę od poezji. Jako młoda osoba pisałam też teksty piosenek. I w tym względzie zapatrzyłam się na mojego tatę, który współpracował i do dziś współpracuje ze znanymi wykonawcami. A że, w tamtych czasach naszym sąsiadem, z tego samego piętra w warszawskim bloku, był Piotr Rubik (nie tylko utalentowany, ale też bardzo serdeczny mło-
dzieniec), więc współpraca wyniknęła naturalnie. Przyłączyłam się np. do napisania tekstów piosenki (głównym autorem był mój tata) do programu telewizyjnego z muzyką Piotra pt. Jak śmiesznie żyć, jak smutno żyć, które wykonywał świetny aktor Emilian Kamiński. To jednak bardzo dawne czasy…


O czym są Pani książki?
Niedawno spytałam swoich czytelników jakby nazwali mnie jako autorkę (teraz modne jest nadawanie pisarzom określeń). Padły różne nazwy, między innymi mistrzyni miłosnej podróży, bo w każdej mojej powieści jest miłość i jest podróż. Taka rzeczywista, lecz także ta w głąb siebie. Interesują mnie przede wszystkim ludzkie pragnienia i o nich właśnie piszę. Dziewczyna z Ajutthai opowiada o poszukiwaniu przeznaczenia, Gdy zakwitną poziomki jest historią kobiety, która bezgranicznie pragnie zostać mat-
ką, Włoska symfonia dotyka kobiecych namiętności i twórczych pragnień, a najnowsza moja powieść…, hm…, ona jest inna.


Czym jest dla Pani pisanie? Spełnieniem marzeń, przygodą?
Po trochu na pewno jednym i drugim. Traktuję je jednak także jako zawód. Piszę praktycznie codziennie, przez wiele godzin. Różnica w stosunku do mojej poprzedniej pracy jest taka, że nie stoję w korkach, by dojechać do biura, a siadam przy własnym biurku i zatapiam się w świat wyobraźni. No i robię to, co jak mi się zdaje, powinnam była robić od zawsze.


Jak trafiła Pani do Dusznik?
Mówię o sobie, że jestem autorką podróżną. Uwielbiam poznawać nowe miejsca, i te w Polsce, i te zagraniczne. To nowopoznani ludzie i pejzaże są dla mnie inspiracją. Do Kotliny Kłodzkiej trafiłam w zeszłym roku, gdy zostałam zaproszona na Festiwal Czas na Książki do Ząbkowic Śląskich organizowany przez blogerkę książkową Sylwię Winnik. Postanowiłam wtedy przedłużyć mój pobyt w Waszych okolicach i zatrzymałam się na kilka dni w Dusznikach Zdrój. No i… przepadłam. Zakochałam się w atmosferze miasteczek takich jak to uzdrowisko, a także w Polanicy Zdrój, Kudowie, Bystrzycy Kłodzkiej… A gdy trafiłam na Szczeliniec Wielki i na Błędne Skały, nie mogłam uwierzyć własnym oczom, że natura stworzyła tak nieprawdopodobne skalne formy. Uważam, że te bajkowe miejsca powinny być obwołane jednym z cudów świata!


Jedna z Pani książek częściowo powstawała w Dusznikach?
W Dusznikach, a dokładnie w uroczym hotelu Fryderyk, pracowałam nad rozszerzeniem i dopracowaniem wznowienia mojej debiutanckiej powieści Dziewczyna z Ajutthai, które ukazało się we wrześniu zeszłego roku. Atmosfera Dusznik przysłużyła mi się do twórczej pracy bardzo dobrze, bo nowe fragmenty książki, które tam powstały, ogromnie przypadły do gustu czytelnikom.


W najnowszej książce wspomina Pani o Dusznikach?
Jak widać czar Ziemi Kłodzkiej nie prysł nawet wtedy, gdy wróciłam do domu. W mojej najnowszej powieści pt. Nie czas na miłość, która w czerwcu miała premierę, znów powracam w Wasze strony. Choć jest to Saga Bałkańska i główna akcja rozgrywa się w oblężonym Sarajewie na początku lat dziewięćdziesiątych, to jednak niektórzy bohaterowie pochodzą z Polski. Ukazanie spokojnych miejsc, takich jak Duszniki, doskonale kontrastuje z życiem w Bośni owładniętej bratobójczą wojną.
Jedna z postaci książki - babcia Aldona, prowadzi księgarnię na rynku w Dusznikach. Niedawno, po spotkaniu autorskim w bibliotece w Bystrzycy Kłodzkiej, miałam wielką przyjemność stanąć pod autentyczną księgarnią i wypić kawę w uroczej kafejce, która znajduje się naprzeciwko niej. Zabrała mnie tam przesympatyczna mieszkanka Dusznik Anna Piotrowska miłośniczka polskiej literatury współczesnej i jej wielka propagatorka.


A o czym opowiada najnowsza Pani książka?
Nie czas na miłość to przede wszystkim opowieść o miłości, która nie powinna się zdarzyć. To taka współczesna historia Romea i Julii. On jest Serbem, ona Chorwatką, a wokół nich płomienie etnicznego konfliktu. Bardzo ważną rolę w tej książce odgrywają także historyczne fakty. By nie zmęczyć nimi czytelnika, starałam się przedstawić je oczami moich bohaterów. Pokusiłam się też o wybranie głównie takich, które myślę, że w Polsce są mało znane. Np. piszę o wyborach miss, które miały miejsce w oblężonym Sarajewie, o spaleniu przepięknej Biblioteki Narodowej (Vjećnicy) i jej zbiorów w postaci 600 tysięcy wolumenów, ale też o codziennych drobiazgach




Podziel się tym co czytasz:

Blip Flaker Twitter Facebook Nasza klasa


< Powrót do listy artykułów

29 marca 2024
Imieniny obchodzą:
Wiktoryn, Wiktoryna, Helmut, Eustachy, Zenon

Dzisiejsze wydarzenia

Brak informacji

Punkt informacji
Panorama Ziemi Kłodzkiej