RADŻASTAN - Sudety24

TA STRONA WYKORZYSTUJE PLIKI COOKIE zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki.
Więcej informacji o celu ich wykorzystania i możliwości zmiany ustawień cookie znajdziesz w naszej Polityce prywatności.
Nie pokazuj więcej tego komunikatu

RADŻASTAN

Magiczny Radżastan to kraina radżpudzkich maharadżów, niedostępnych fortów i bajkowych pałaców. Odurza złotem piasków pustyni, błękitem nieba, zapachem przypraw i kolorami kobiecych sari. To drugi pod względem wielkości stan Indii i na pewno jeden z najbardziej fascynujących - dzięki przebogatej historii i niesamowitym widokom jest jednym z najpopularniejszych kierunków turystycznych Indii.

Podróż nocnym pociągiem z Mumbaju do Udaipuru jest długa i mozolna. Lutowe noce nie należą do najcieplejszych. Nieszczelne okna i wciąż otwierane drzwi powodują, że nie mogę spać i drżę z zimna. Podczas przesiadki w Ahmedabadzie wyskakuję z pociągu i ruszam na poszukiwanie ciepłego nakrycia - porządny koc przyda się podczas paru tygodni spędzonych w Radżastanie.

Dla wielu jest jednym z najbardziej romantycznych miejsc w tej części Indii. Założony przez maharadżę Udai Singha w 1559 roku, Udaipur położony jest nad jeziorem Pichola. Nazywany przez wielu „Wenecją Wschodu” do dziś nie zatracił swojej pierwotnej magii i potrafi wciągnąć na dłużej niż tylko parę dni. Zostaję tu prawie tydzień, delektując się orientalną atmosferą miasta. Spacerując jego ulicami można odnieść wrażenie, że przenieśliśmy się w czasie dobre kilkaset lat wstecz. Największą atrakcją tego miasta jest Lake Palace, zbudowany w II połowie XVIII wieku jako letnia siedziba maharadży. Chociaż po jeziorze, które okala budowlę, nie ma o tej porze roku prawie śladu, budynek wciąż zachwyca, szczególnie wypieszczony sztucznym oświetleniem tuż po zachodzie słońca.

Oszałamiające wrażenie robi dominujący nad fortyfikacją miasta, największy w całym Radżastanie, kompleks pałacowy. City Palace, bo o nim mowa, to kilkukondygnacyjna budowla pełna balkonów, tarasów i bogato zdobionych okiennic. Chociaż położony jest w równie strategicznym turystycznie miejscu miasta co Lake Palace, to jednak nie przekształcono go na luksusowy hotel, na który stać tylko bogatych turystów. Salony i komnaty, intymne sypialnie oraz toalety, w których w minionych wiekach rezydowali maharadżowie, zamieniono w interesujące muzeum. Dobra wiadomość dla miłośników Jamesa Bonda - w 1983 nakręcono tu jedną z części cyklu o przygodach brytyjskiego agenta. Dziś w każdej właściwie restauracji dla podróżnych, wieczorową porą odbywa się projekcja „Ośmiorniczki” - prawdopodobnie ludzie pracujący w tych knajpach już lata temu pobili rekord świata w oglądaniu tego filmu.

Każdy dzień w Udaipurze zaczynam od słodkiej, pobudzającej i gaszącej pragnienie herbaty z mlekiem, zwanej w Indiach „masala chai”. Potem zanurzam się w labiryncie ulic, odkrywając zaułki, podwórka, niewielkie knajpki na dachach, sklepiki z przyprawami. Po gonitwie przez cały subkontynent teraz wiem, że nie muszę się nigdzie spieszyć i tym samym pozwalam miastu odkryć przede mną swoje tajemnice. Udaipur, jak i inne miasta Radżastanu, jest bardzo fotogenicznym miejscem. Interesujące są również okolice miasta - chyba najbardziej spektakularnym miejscem wartym odwiedzenia jest Sajjan Garh, zwany także Monsunowym Pałacem. To tutaj w jednej ze scen więziony był Roger Moore, czyli filmowy James Bond. Aby tam dotrzeć wynajmuję rykszę motorową i wąskimi serpentynami pnę się na szczyt góry. Miejsce jest bajkowe, wygląda na opuszczone co pozwala odetchnąć od zgiełku miasta. Czekając na zachód słońca podglądam małpy, przyzwyczajone do obecności ludzi.

Ruszam na zachód. W stronę granicy z Pakistanem, gdzie z piasków pustyni wyrasta Złote Miasto - Jaisalmer, zwane także Miastem Słońca. Dojazd wymaga odrobiny samozaparcia - podróż nocnym autobusem zakurzonymi, pustynnymi drogami wyczerpuje, ale już chwilę po przybyciu na miejsce czeka nagroda. W blasku wschodzącego słońca, powyżej dworca autobusowego i niskiej zabudowy miejskiej wznosi się imponujący, monumentalny fort.

C.d.n.

Podziel się tym co czytasz: